→ Galeria Zderzak
→ Kurator: Marta Tarabuła
Tomasz Kręcicki
Szukam pracowni. 10–30 m2. Blisko centrum. W cenie 200–400 zł za miesiąc. Telefon: 889013836. Proszę o kontakt.
Dzisiaj zrobiłem pranie, to żaden powód, żeby pisać o tym, jednak pralka to dziwna maszyna. Zajmuje się kolorami. Ma w sobie coś z malarza. Albo na odwrót, malarz ma w sobie coś z pralki. Pranie dzieli się na białe, kolorowe, czarne – jeśli ktoś ma więcej czarnych rzeczy. Proszek do białego należy kupić, gdy chce się uprać białe koszule i białe gacie. Proszek do koloru używany jest znacznie częściej, otóż większość moich skarpet, bluz, spodni dżinsowych jest właśnie kolorowa. Standardowe pranie obejmuje najczęściej cztery etapy: pranie wstępne, pranie zasadnicze, płukanie, wirowanie. W pracowni jest podobnie, malowanie wstępne – to początek, kiedy nie za wiele wychodzi, rozgrzewka przed kolejnym etapem, czyli malowaniem zasadniczym. Wtedy maluje się najlepiej, plamy na płótnie pojawiają się intuicyjnie, dobre obrazy pojawiają się jeden za drugim.
To, co w pralce się nie wypierze, trzeba uprać ręcznie, domowymi sposobami. I tak plamy z buraków należy moczyć przez noc w zimniej wodzie, następnie wetrzeć nierozcieńczony detergent i wypłukać. Skuteczne jest polanie świeżej plamy wrzątkiem, ale tylko w przypadku, gdy nie zaszkodzi to tkaninie. Plamy z długopisu można usunąć przez zamoczenie w kwaśnym mleku. Herbata na białym obrusie zniknie bez śladu, jeśli szybko poleje się plamę sokiem z cytryny, a potem spłucze letnią wodą. Plamy z kawy należy usunąć, polewając brudne miejsce sokiem z buraków. Następnie należy wypić szklankę zsiadłego mleka. Plamy z masła należy posypać mąką i wbić jedno żółtko z jajka. Nie zaszkodzą dwa łyki czystej wody. Idę spać.
Joseph Warhol
David Beuys
Andy Bowie
Andy Beuys
Joseph Bowie
David Warhol
Joseph Beuys
Andy Warhol
David Bowie
Dziwny sen.
Znalazłem pracownię. Mała. Bez ogrzewania, na szczęście zbliża się lato.
Mam taką księgę, w której znajduje się moja kolekcja wycinków z gazet, zdjęć, grafik, które zwróciły moją uwagę. Chodzę czasami po mieście i wchodzę do sklepów, zakładów fryzjerskich, aptek, sklepów budowlanych i pytam o ulotki lub gazetki. Zdobywanie tego materiału sprawia mi wielką przyjemność. To jest rodzaj polowania. Czasami znajduję naprawdę dobre obrazki, czasami zupełnie nieudolne grafiki czy fotomontaże wykonane przez amatorów. Wszystko to jest jednak dla mnie bardzo interesujące. Już przestało chodzić o to, że każdą z tych grafik chcę przemalować. Jest to po prostu moja pozakomputerowa historia wyszukiwania i wiem, że każdy z tych obrazków ma wpływ na to, co maluję.
Chodzi o to, żeby sposób malowania obrazu był dostosowany do tego, co przedstawia. Albo na odwrót. O to właśnie chodzi. Nie wiem, o co chodzi.
Wszyscy dookoła mówią o dyplomie, pytają, czy coś już napisałem, to mnie zaczyna stresować, bo ja nawet nie zacząłem.
Dzisiaj miałem supermalarski dzień, namalowałem lodówkę, obraz graficzny, właściwie rysunek, oprócz tego wielki czarny okap i parujące garnki. Chyba znalazłem swój styl.
Dalszy ciąg stresu. Dzisiaj dostałem jakieś terminy, uwagi, co ma się znaleźć w pracy, przypisy, bibliografia. Nie wiem, kogo mam zacytować, jakimi książkami podeprzeć moją pracę. W obrazach czasami kogoś cytuję, to fakt, często zupełnie nieświadomie…
Dzisiaj miałem supermalarski dzień. Chyba jednak znalazłem inny swój styl. Przedstawia się on następująco: ściekająca farba, gęste różnokolorowe gluty.
The Jean Genie Davida Bowiego, Fifteen Pairs of hands Bruce’a Naumana. Oto cytaty zawarte w niebieskim obrazie z kadrującymi rękami.
Mam taki pomysł, żeby namalować kebab. Chodzi mi ten pomysł po głowie już od roku. Do takiego obrazu muszę przygotować się tak jak aktor do roli życia, dlatego jem często kebab, chodzę po mieście, obserwuję różne lokale. Jednym słowem chłonę klimat kebabowej budki całym sobą. Do tego wykonuję olejne szkice na papierze potrzebne do większej realizacji na płótnie.
Kwiecień, pada śnieg. Świat jest niesamowity.
W zasadzie jak ja sobie wyobrażam moją pracę pisemną? Chciałbym, żeby była mądra. To na pewno. Żeby była zabawna – to też. Nie musi być długa, byleby znalazło się w niej coś sensownego. Jakieś wnioski, czym jest dla mnie malarstwo, dlaczego maluję, o czym są moje obrazy. W zasadzie najważniejsze są obrazy, każdy to wie, komisja znudzona jak co roku musi wysłuchać, co napisałem, zadadzą parę pytań typu: „czym jest dla mnie przestrzeń w obrazie?” i do domu.
Sen: flaga planety Mars. Czerwone koło na ciemnym, granatowym tle. Dwukolorowy sen.
Dzisiaj znowu napiszę o pralce. Otóż wieczór spędziłem na czyszczeniu pralki. Obraz był zawinięty w – jak się okazało – brudną folię, która zostawiła na powierzchni płótna piękne, delikatne, brązowoszare plamy. Niesamowite delikatne przejścia niestety nie pasowały do obrazu, byłem więc zmuszony ratować obraz. Zamalowałem wszystko białą farbą, a czarny kontur namalowałem ponownie.
Pastowanie butów – czynność malarska.
Pranie ubrań – czynność malarska.
Prasowanie – czynność malarska.
Gotowanie – czynność malarska.
Smażenie, pieczenie, przypalanie – czynności
malarskie.
Mycie podłogi – czynność malarska.
Golenie się – czynność malarska.
Jedzenie – czynność malarska.
Wydalanie – czynność malarska.
Bezsenność – czynność malarska.
Sen – czynność malarska.
Wręczanie kwiatów – czynność malarska.
Całowanie/całowanie w rękę – czynność malarska.
Dzisiaj pomalowałem usta na jednym obrazie. To nie takie proste, dziewczyny robią to częściej i łatwiej jest im malować usta.
Obraz z ciężarówkami najlepiej mógłbym opisać w ten sposób:
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Red lorry yellow lorry.
Dzisiaj znalazłem szkic do obrazu, który przedstawia kroczące nogi. W ogóle namalowałem parę obrazów o tym samym, wszystkie jednak inne. No bo w sumie każdy krok jest inny. A każdy obraz to krok.
Chyba znalazłem swój styl.
W dzisiejszych czasach rzutnik to powszechne narzędzie wśród malarzy. To nic złego, mnie to jednak nie pomaga. Raz próbowałem i pominąłem jakiś dziwny etap w malowaniu.
Chyba znalazłem swój styl, ograniczyłem paletę do trzech, czterech kolorów. Żółty, fioletowy, różowy, czasami czarny albo biały. To bardzo ładne połączenie, od teraz będę malował tylko takie obrazy.
Nie maluję już chyba miesiąc, strasznie mnie to przygnębia. Chciałbym zacząć malować większe formaty, duże obrazy, ponad 150 cm. Czytałem raz pamiętniki Cybisa. Często także wspominał o pragnieniu malowania dużych płócien. Pisał o tym, mając z 60 lat, ja mam 25, więc jeszcze może coś namaluję.
Dzisiaj znowu o zajęciach domowych i kuchence. Gotowanie porównuję do malowania. Do gotowania potrzeba kuchenki, garnków, czegoś do jedzenia, prądu i szefa kuchni. On pokroi i połączy odpowiednie składniki, a także właściwie doprawi przygotowywane danie. Tak samo jest z malowaniem. Niech kuchenka będzie płótnem, garnki, chochle, patelnie będą pędzlami, jedzeniem będzie farba i terpentyna, prądem i szefem kuchni będzie malarz. Malarz to tak jak kucharz najważniejszy element tych układów. Malarz w pracowni zachowuje się podobnie do kucharza w kuchni, najpierw kupuje farby, naciąga płótno na krosna, wyciska farby na paletę. Kucharz sprawdza swoją potrawę, nabierając odrobinę na łyżkę, i próbuje, zamykając do tego jeszcze oczy, aby wyostrzyć zmysł smaku. Malarz natomiast odchodzi od płótna, mruży oczy, aby zobaczyć obraz jako abstrakcyjne plamy, bada kompozycję. Znaczącą różnicą i mówiącą co nieco o malarstwie w ogóle jest to, że malarz od momentu rozpoczęcia malowania nie musi stosować się do żadnego przepisu. Oczywiście kucharz z fantazją też może dowolnie modyfikować przepisy, jednak niedogotowany makaron zawsze będzie niedogotowanym makaronem, a spalony kotlet czy przesolone ziemniaki zawsze będą spalonym kotletem czy przesolonymi ziemniakami. W malarstwie nie ma tego typu zasad. To bardzo lubię.
Co będę malował w następnych dniach i tygodniach? Jest to kwestia otwarta. Być może, aby oddać moje odczucia co do przyszłości, będę malował obrazy o otwartej kompozycji. Być może namaluję obraz drogi, w nawiązaniu do filmów drogi. Dyplom mam już z głowy, nawet nie zanotowałem, kiedy to się stało. Mam wyższe wykształcenie, a ostatnio widziałem w Internecie statystyki pokazujące, że osoby z wyższym wykształceniem żyją dłużej niż osoby bez wyższego wykształcenia, cieszy mnie to, bo będę miał więcej czasu na malowanie.